Blog Doktora No

Blog geeka o komiksach, filmie, anime oraz nauce i technice - A Geek's blog about anime, film, sci and tech

Czy nauka sama z siebie jest „lewicowa”?

Ostatnimi czasy pewnym zainteresowaniem darzę pseudonaukę, medycynę alternatywną i towarzyszące im teorie spiskowe, i zauważyłem że sporo blogasków które bębnią o rzekomych spiskach na odcinku szczepień, nie mówiąc już o takich "odpałach" jak teoria chemtrailsów, ma polityczną orientację prawicową i skrajnie prawicową. Zastanowiło mnie to, i doszedłem do wniosku że tego typu światopogląd ma wyraźne skłonności do odrzucania racjonalności i dorobku nauki, oraz do myślenia w kategoriach spisków.  Pewną odpowiedzią na w.w. pytanie jest poniższy tekst z Ameryki (podkreślenie moje):

Republikanie nie lubią nauki i naukowców ponieważ są źródłem informacji niezależnych od propagandowych prawicowych młynów w stylu Fox News. Ci "wredni" naukowcy i uczeni zawsze wyskakują aby polemizować z zatwierdzonym przez Rogera Ailesa [prezesa Fox News Channel szumem informacyjnym na temat zmian klimatu, opieki zdrowotnej, pauperyzacji gwałtownie kurczącej się klasy średniej, różnorodności amerykańskich rodzin i o tym jak ważne jest finansowanie badań podstawowych, zamiast krótkowzrocznych, badań obliczonych na doraźny zysk.(…)
Można powiedzieć, że nauka od początku ma lewicowy przechył, ponieważ nie jest atrakcyjna dla prostych wierzeń w Boga, państwo, plemiennej wyższośći i innych mniej szlachetnych wytworów ludzkiej duszy, którą to prawica znajduje użyteczne do zdobycia głosów wściekłego elektoratu. [w oryginale: "get-out-the-angry-vote".

Powyższe słowa pochodzą z bloga Steve’a Silbermana, z notki poświęconej niechęci Republikanów do National Science Foundation i chęci obcięcia jej funduszy pod pretekstem oszczędności. Może to zdumiewać, że kraj, który szczyci się podbojem Kosmosu, prężnymi ośrodkami badawczymi i seryjną produkcją noblistów, posiada w sobie tak silną antynaukową opozycję. Wynika to zarówno z tego, że USA są krajem o dobrze ugruntowanym antyintelektualizmie, z fundamentalizmu religijnego istotnej części społeczeństwa, a także z dysfunkcyjnego systemu politycznego, w którym to wąskie grupy interesów, którym nie w smak są np. rządowe regulacje w zakresie ochrony środowiska itp, mają nieproporcjonalnie duże wpływy polityczne.

Amerykański konserwatywny system wartości, na który składa się kult wolnego rynku ("reganomika") i pieniądza (czytaj: "chce jeżdzić SUVem i mieszkać w McMansionie, a poza tym to pieperzyć biedaków"), oraz przeświadczenie o wyższości USA i ich misji dziejowej, w rozumieniu mocarstwowej dominacji "imperium dobra" nad światem, nie wytrzymują konfrontacji z faktami i twardą rzeczywistością. To z kolei frustruje elektorat amerykańskiej prawicy, co owocuje popadaniem jego w desperacje i skrajności. Nauka jest przez tych ludzi obdarzana niechęcią, gdyż wywraca ich system wartości, np. poprzez teorię ewolucji, która kwestionuje dosłowną interpretacje biblijnego stworzenia świata, czy wskazywanie na nierówności społeczne. Oczywiście, gdy nauka przyczyniała się do wzmocnienia siły i prestiżu państwa (np. bomba atomowa, Program Apollo, czy "gwiezdne wojny" Regana) wówczas nie budziła takich negatywnych emocji, gdyż współgrała z tymi wartościami. 

Trzeba pamiętać zespół poglądów prawicowych z definicji jest tradycjonalistyczny i niechętny zmianom, więc nauka, jako jeden z motorów zmian, jest naturalnym obiektem niechęci. W Polsce amerykański konserwatyzm jest w kanonie myśli prawicowej, i dlatego też denializm globalnego ocieplenia klimatu spowodowane przez działalność człowieka jest jak najbardziej w głównym nurcie. Ale inne antynaukowe trendy z amerykańskiej myśli politycznej, min. kreacjonizm, nie znalazły szerszego oddźwięku, poza kilkoma wiceministrami z ramienia LPR za rządów PiS. Po smoleńskiej katastrofie w pewnych kręgach wypaczanie zdrowego rozsądku (czyli teorie spiskowe) stało się wręcz cnotą, jednak nie jest to kontestowanie racjonalizmu jako takiego, a raczej dość dziwaczna forma protestu i mobilizacji politycznej. 

W każdym razie antynaukowość polskiej prawicy koncentruje się raczej w kwestiach związanych z obyczajowością i medycyną i dlatego niedawno panu redaktorowi Pospieszalskiemu zdarzyło się załamywanie rąk nad szczepionką przeciw HPV, gdyż jego zdaniem była by ona przyczyną rozwiązłości. Środowiska katolickie mocno propagują "naprotechnologię" która rzekomo jest skuteczniejsza od in vitro, a w praktyce takowa nie jest. Z kolei ponad rok temu, w czasie świńskiej grypy, prawdziwym fenomenem był skrajnie prawicowy blog grypa666 (tytuł jednego z linków na szczycie tej strony: "Razwietka Izraela i Koszer Nostra"), gdzie śmiertelnie poważnie "udowadniano" że szczepionki to wielki spisek mający na celu "depopulacje" Świata…

Jak może być w przyszłości? Biorąc jednak pod uwagę polaryzację nastrojów, asymilacje przez PiS elektoratu radiomaryjnego i radykalnego, sprowadzanie przez media dyskusji publicznej do poziomu cyrku skrzyżowanego z turniejem bokserskim, oraz metamorfozę publicystów prawicowych w furiatów z kompleksem prześladowania, to wszystko jest możliwe – także to, że w głównym nurcie znajdzie się i miejsce na antynaukę al’a Americana.

EDIT: Audycja "Hardball" z kanału MSNBC, poświęcona prawicowej walce z nauką, tu kandydatka "Tea Party" Michele Bachmann na prezydenta:

http://www.youtube.com/watch?v=MJKDh5tdgZU