Ostatnio na moim blogu zrobiło się kosmicznie, więc aby chwilę podtrzymać nastrój zajmę się czymś bardziej zadziornym i prześmiewczym… 😛 Od razu przechodzę do tematu, bez zbędnych ceregieli: 😈
- One są wszędzie!
Przyznam się szczerze: „Star Wars” obejrzałem dopiero kilka lat temu, mimo iż mogłem zrobić to już dawniej. I rzecz ciekawa: mimo iż pamiętną trylogię Lucasa oglądałem po raz pierwszy w życiu, to czułem się tak, jakbym już film oglądał wcześniej. Po chwili szybko skonstatowałem dlaczego: po prostu w współczesnej popkulturze jest tak od groma nawiązań do nich, że gdziekolwiek się nie obrócić, czy to mówimy o „South Park”, czy fabularnym „Asteriksie i Obeliksie”, „Głowie rodziny”, serialach i filmach komediowych (gdzie dowcipne nawiązania do popkultury są na porządku dziennym), różnych imitacjach (np. „Pan Kleks w Kosmosie” którym zamęczano moje pokolenie w wieku przedszkolnym), parodiach (np. fajne i zawsze warte obejrzenia „Kosmiczne Jaja”), „Robokurczaku”, reklamach, i wiele wielu innych, to ZAWSZE zobaczymy jakąś porcje oryginalnego materiału. Nawet idąc do supermarketu po zakupy wszędzie atakują mnie tornistry, zeszyty, pudełka śniadaniowe, zabawki itp. z gwiezdnowojennej franczyzny. Osobiście mam tego dosyć, przypomina to znajomego, który na każdym spotkaniu opowiada ciągle te same dowcipy. Na szczęście im więcej czasu upływa, tym bardziej to wszystko się wysyca i blednie…
Albo i nie, skoro news o wojnie Syrii dziennikarze okraszają nawiązaniem do Gwiazdy Śmierci. Ratunku…! 😮