Blog Doktora No

Blog geeka o komiksach, filmie, anime oraz nauce i technice - A Geek's blog about anime, film, sci and tech

„Akira” – oglądanie retrospektywne

Wstęp

Akira-Poster-akira-13827694-1013-1500

Postanowiłem odświeżyć dział Anime na swoim blogu, i z tego względu postanowiłem „na tapetę” absolutnego klasyka, który otworzył na oścież szerokie drzwi na Zachód japońskiej animacji, i jest prawdopodobnie najważniejszym filmem animowanym ostatniego trzydziestolecia w sensie ustalenia standardów wykonania i widowiskowości.

Recenzowanie arcydzieł jest absolutnie pozbawione sensu, gdyż sama definicja arcydzieła oznacza że mamy do czynienia z czymś, co wyróżnia się wybitnie na tle innych dzieł. Bardziej sensowne jest nakreślenie warunków i czasu w którym to dzieło powstawało oraz jaki wpływ miało i ma nadal na swój gatunek sztuki i rozrywki.

Zastrzegam, że będzie dużo materiałów audio-wizualnych, w związku z tym proszę o cierpliwość podczas ładowania strony. 😎

Czytaj dalej

ZŁE FILMY: „Rambo” – kreskówka (1986).

rambocartoon

Z okazji Przeterminowanego Dnia Dziecka, Upragnionego Końca Roku Szkolnego i Ogólnego Wakacyjnego Rozleniwienia mam dziś coś specjalnego z myślą o najmłodszych czytelnikach mojego bloga, którzy w międzyczasie zdążyli już dorosnąć.  :mrgreen:  Drogie dorosłe dzieci, zgodnie z formułą F.I.U.T. (Film I ewentUalnie Telewizja – © Janusz Rewiński) zajmiemy się na chwilę śmieciowymi wytworami małego ekranu, a że autor tego bloga ma słabość do filmów i seriali animowanych, w związku z tym tematem dzisiejszej notki będzie amerykański serial animowany „Rambo – Force of Freedom” z 1986 roku. Tak to nie pomyłka! 😀 Coś takiego powstało, i zanosi się na wyborny pasztet ZŁEGO FILMU! 😀

Od czasu gdy założyłem rubrykę „Złe Filmy” chciałem poświęcić jej łamy zrecenzowaniu i sprowadzeniu do parteru „Rambo”, tylko że to by było za łatwe, i najzwyczajniej w świecie kompletnie niepotrzebne bo John Rambo jest sam w sobie parodią samego siebie, i dlatego nie miałem na to ochoty… 😛

Czytaj dalej

„Avatar: Legenda Aanga”

Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że jestem zadeklarowanym wielbicielem japońskich filmów animowanych. Nie wynika to z jakiejś mojej japonofilii, ale po prostu z faktu że Japończycy traktują film animowany poważnie, jako medium w którym można opowiadać nie tylko historyjki dla dzieci, ale też opowieści dla starszej widowni, szczególności te z gatunku szeroko pojętej fantastyki i pokrewnych gatunków, gdzie animacja jest wręcz predysponowana do tworzenia wizji fantastycznych światów i innych niesamowitości. Niestety, na Zachodzie (w szczególności w USA) animacja tkwi ciągle w swoistym gettcie, w większości przypadków ograniczając się tylko do produkcji przeznaczonych dla dzieci, przez co w powszechnym odbiorze nie jest traktowana jako coś, co zasługuje na poważne traktowanie przez dorosłychi. Czytaj dalej