Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że jestem zadeklarowanym wielbicielem japońskich filmów animowanych. Nie wynika to z jakiejś mojej japonofilii, ale po prostu z faktu że Japończycy traktują film animowany poważnie, jako medium w którym można opowiadać nie tylko historyjki dla dzieci, ale też opowieści dla starszej widowni, szczególności te z gatunku szeroko pojętej fantastyki i pokrewnych gatunków, gdzie animacja jest wręcz predysponowana do tworzenia wizji fantastycznych światów i innych niesamowitości. Niestety, na Zachodzie (w szczególności w USA) animacja tkwi ciągle w swoistym gettcie, w większości przypadków ograniczając się tylko do produkcji przeznaczonych dla dzieci, przez co w powszechnym odbiorze nie jest traktowana jako coś, co zasługuje na poważne traktowanie przez dorosłychi. Czytaj dalej