Nowy Rok z dokumentem: Adam Curtis i jego krytyka współczesnego społeczeństwa.
- English
- Polski
Święta, święta i po świętach… 😛 na święta – wiadomo, filmy w TV, najczęściej powtórki „Kevina samego w domu” puszczane do zemdlenia, durne telenowele, nudne jak flaki z olejem koncerty gwiazdeczek estradki i tym podobne dyrdymały. Zamiast tego postanowiłem nieco dłuższy okres czasu wolnego poświęcić na intelektualną ucztę, jaką były filmy dokumentalne BBC w reżyserii Adama Curtisa (za zdjęciu po prawej. Żródło: Wikimedia). 🙂
Curtis jest brytyjskim twórcą filmów dokumentalnych, o bardzo unikalnym awangardowym stylu, które w swojej tematyce wahają się między historią nauki i techniki, polityką i socjologią, filozofią i etyką będąc przede wszystkim wielowątkową krytyką współczesnego społeczeństwa. Wnioski wynikające z jego filmów nigdy nie są proste i zawsze zmuszają do myślenia, prowokując zarówno zwolenników prawicy jak i lewicy. 😈I tak zaczynamy od nakręconego w 1992 roku sześcioczęściowego cyklu pt. „Pandora Box”, gdzie w kolejnych odcinkach odsłaniane są kolejne rozdziały bezrefleksyjnego technokratyzmu (i związanego z tym uproszczonym obrazem świata, w tym także tego będącego w opozycji do nauki), i spowodowanych przez niego spustoszeń i zawiedzionych nadziei: czyli księżycowe absurdy centralnego planowania gospodarki w ZSRR (znane w Polsce przed 1989 rokiem), modelowanie wojny atomowej przy pomocy teorii gier w czasie zimnej wojny (gdyby zastosować sugestie stosującego je Hermana Kahna, to należało by tą wojnę rozpętać aby zwyciężyć), wadliwą politykę ekonomiczną w Wielkiej Brytanii lat 60-tych i 70-tych XX wieku ukazującą porażkę zarówno keynesizmu jak i monetaryzmu, frywolne stosowanie DDT i innych pestycydów po II wojnie światowej i związane z tym wymieranie zwierząt, nieudaną industrializację afrykańskiego państwa Ghana, i beztroskie stosowanie energii atomowej w XX wieku, zakończone katastrofami w Three Mile Island i Czarnobylu.
W „The Power of Nightmares” z 2004 roku Curtis ukazał zbieżne dzieje dwóch ruchów politycznych: neokonserwatyzmu amerykańskiego i fundamentalizmu islamskiego. Amerykański filozof Leo Strauss, ojciec naokonserwatyzmu, widząc rozatomizowanie amerykańskiego społeczeństwa na indywidualistów, stwierdził że USA potrzebują wroga, nawet urojonego, aby zmobilizować i zintegrować społeczeństwo i nadać mu sens i cel istnienia. Z kolei twórca ruchu islamistycznego, Egipcjanin Sayyid Qutb w czasie pobytu w USA był przerażony, tak jak Leo Strauss, wybujałym indywidualizmem amerykańskiego społeczeństwa, który to promieniował na inne kraje, w tym Bliski Wschód, a jako rozwiązanie proponował powrót do zasad islamu.
Neokonserwatyści w USA wymyślali coraz to nowe zagrożenia dla USA, najpierw wyolbrzymiali siłę ZSRR, potem sprzymierzyli się z chrześcijańskimi fundamentalistami i rozpoczęli kampanię przeciw prezydentowi Clintonowi (jako osobie nie spełniającej moralnego rygoru konserwatywnej ideologii), a po 11 Września upatrzyli sobie Al-Kaidę i Saddama Husajna jako cele swej taktyki wyolbrzymiania zagrożeń. Islamiści najpierw próbowali wszcząć rewolucje islamistyczną w Egipcie, a potem rozpoczęli walkę z Sowietami w Afganistanie, budując swą ideologię i mitologię rzekomego obalenia potęgi ZSRR. W następnych latach po 1989 roku swój gniew skierowali przeciwko innym Mahometanom, (tak jak w Algierii, gdzie zamordowali tysiące osób) jako niedostatecznie wiernych islamowi, innym islamistom i oczywiście Amerykanom.
Ukoronowaniem tego wszystkiego była wojna w Iraku (pod fałszywym pretekstem), możliwa dzięki dojściu do władzy (nie mającego zielonego pojęcia o stosunkach międzynarodowych) Georga. W. Busha, który w przeciwieństwie do poprzedników „kupił” neokonserwatywne pomysły na politykę zagraniczną, który to konflikt dla islamistów stał się kolejnym polem bitwy wykuwającym ich ideologię.