Dlaczego RoboCop 2014 nie dorównuje pierwowzorowi?
1.)Zabrakło satyrycznego „zęba”…
Jak już wspominałem w wcześniejszej recenzji „RoboCopa” z 1987 roku, mocnym punktem tamtego filmu była satyra społeczna na amerykańskie korporacje, reformy gospodarcze prezydenta Raegana i kulturę yuppies. Remake jest, niestety, rozwodniony, i trudno uchwycić w nim w.w. „ząb” który by gryzł pozafilmową rzeczywistość czarnym humorem, przerysowanymi postaciami, absurdalnymi reklamami i tragicznymi wiadomościami przerywanymi wesołą muzyczką i dennymi komediami („Kupuje to za dolara!”) w telewizji.
Losy Alexa Murphiego w „RoboCop” z 1987 były populistyczną i satyryczną alegorią życia przeciętnego obywatela, którego faceci w garniturach na każdym kroku wykorzystują do swoich celów, i fabuła była konsekwentnie wokół tego zbudowana, a w szczególności wątek zemsty i odzyskanej tożsamości.
Oglądając „RoboCopa” z 2014 roku można odnieść wrażenie, że scenariusz został napisany pod wpływem pojedynczego impulsu jakim były doniesienia o używaniu dronów przez CIA w Pakistanie i Jemenie, patrz wprowadzająca w film sekwencja prowadzenie działań wojennych przy pomocy dronów („Operacja Wolny Teheran”). Co gorsza, satyra na media (która była silnym atutem pierwowzoru) kończy się na parodii populistycznego prawicowego show „O’Reilly Factor” z telewizji „Fox News”. W efekcie wygląda to wszystko jak publicystyka z wczorajszej gazety…
2.)…który to musiałby być bardziej celny i odpowiedni dla dzisiejszych czasów
Nieprzypadkowo akcje pierwowzoru umieszczono w Detroit, upadającym mieście słynącym dawniej z przemysłu samochodowego, gdyż był to dobitny symbol upadku amerykańskiego przemysłu, klasy średniej, regulowanego przez państwo kapitalizmu i welfare state.

W miarę celna analiza prosto z 4Chan /tv/.
W 2014 roku takie miejsce akcji nie ma sensu (poza tym twórcy remake’u nieco uperfumowali wizję tego miasta w niedalekiej przyszłości, w przeciwieństwie do wizji z 1987 roku łączącej nowoczesne biurowce ze slumsami i zrujnowanymi fabrykami), w drugiej dekadzie XXI wieku bardziej pasowało by przeniesienie fabuły do futurystycznej Kalifornii i skarykaturowanie tzw. „Ideologii Kalifornijskiej” (w skrócie: jest to eklektyczna mieszanka Nowej Prawicy i Nowej Lewicy, neoliberalizmu i indywidualistycznej technoutopii) i trendów w współczesnym przemyśle IT.
Była by to wizja społeczeństwa rozwarstwionego na technokratyczna elitę w ogrodzonych drutem kolczastym osiedlach i „plebs” żyjący z zasiłków i pracy tymczasowej w slumsach, gdzie media społecznościowe i „chmura” obliczeniowa, przenikają do fizycznej rzeczywistości poprzez zaawansowaną robotykę.
(Tą samą, która pozwoliła na stworzenie głównego bohatera, jak widać ta modyfikacja scenariusza nie zrobiła by szkody remake’owi, którego motywem jest brak zaufania społeczeństwa do sztucznej inteligencji; problem który to OmniCorp chce rozwiązać poprzez stworzenie cyborga. ).
Zaczyn fabuły można sobie wyobrazić tak:
Futurystyczne Los Angeles przypomina współczesne Rio de Janeiro, ze slumsami i brutalną wojną gangów, które to slumsy pacyfikuje specjalna jednostka policji (obowiązkowo sprywatyzowana!) której członkiem jest Alex Murphy. (ten motyw, sam w sobie, byłby hołdem dla „Elitarnych”. I jeszcze jedno; zamiast kalectwa po zamachu, Murphy powinien być zamordowany. Bo inaczej nie ma niezbędnego patosu. :P)
Rząd stanowy posiada tylko nominalne funkcje, nawet dziedziny zarezerwowane dla państwa, takie jak obronność czy wodociągi i surowce naturalne są w całości kontrolowane przez megakorporacje, które poprzez kontrolowane zaawansowane media społecznościowe przyszłości lansują taki system jako ucieleśnienie „amerykańskiej wolności”. Przy pomocy zaawansowanej analityki typu „Big Data” i sztucznej inteligencji nastroje społeczne są intensywnie monitorowane dzięki kamerom na ulicy, dronom w powietrzu i elektronicznym gadżetom osobistym i bionicznym protezom monitorującym zachowania swoich użytkowników i manipulowane adekwatnie poprzez media i marketing produktów dostarczanych bezpośrednio do domu przez drony.
Jednocześnie w wymienionych powyżej slumsach funkcjonuje alternatywna, „czarnorynkowa” gospodarka żerująca na wykluczeniu „proli” z oficjalnego obiegu – od narkotyków, przez usługi medyczne niedostępne dla proletariatu po fałszywe tożsamości na futurystycznym Facebooku (gdzie profile są jak dowód osobisty i stanowią przepustkę do lepszego świata).
Wypadało by tu utrzeć nosa ludziom pokroju Steva Jobsa i Zuckerberga, opływających w aurze „dobroczyńców ludzkości” i prezentujących nowe produkty jako „przełomowe” wydarzenia w historii, która to aura przykrywa zwykłą chciwość, materializm, egoizm i autorytaryzm, zderzając ich papkę marketingową z brutalną rzeczywistością.
Wystarczy jeszcze dorzucić wątek bezrobotnych aktorów i piosenkarzy itp. którzy utracili pracę w wyniku postępu technicznego w dziedzinie hologramów i grafiki 3D (tak wiecie, dla autotematyzmu, bo Hollywood jest w Kaliforni), i już mamy quasi-satyryczną dystopię w sam raz na cybernetyczne przygody RoboCopa nowej generacji.
3.)Lata 80-te XX wieku już dawno się skończyły. Deal with it.
Przypomnijmy sobie finał oryginalnego „RoboCopa” – dyrektor Dick Jones zostaje wyrzucony z setnego piętra biurowca…
Po uprzednim czterokrotnym postrzeleniu.
Co za końcówka! Komiksowa, przerysowana i satysfakcjonująca! Na tym polega siła kina popularnego: widz identyfikuje się z bohaterem, przeżywa jego dramaty i problemy, i gdy nadchodzi czas wyrównania rachunków z czarnym charakterem odczuwa wielką satysfakcje. I z takim właśnie kinem klasyczny RoboCop był jest i będzie kojarzony, i dlatego remake powinien być co najmniej tak samo przerysowany, aby być co najmniej tak samo dobry.
20 lat temu komiksowe filmy z przerysowanymi bohaterami, kupą eksplozji i strzelanin jakoś uchodziły. Teraz czasy się zmieniły, a sam pomysł na remake „RoboCopa” to zwykły marketing, kierujący się tym, aby stworzyć film bazujący na sprawdzonej formule gwarantującej zysk. W tej sytuacji może lepiej by było RoboCopa zostawić w latach 80-tych…
I na zakończenie: Po jaką cholerę nowy RoboCop ma organiczną prawą rękę??? 😯
One thought on "Dlaczego RoboCop 2014 nie dorównuje pierwowzorowi?"
Komentarze są wyłączone.
Również byłam mocno rozczarowana po obejrzeniu. Niestety większość takich kontynuacji po latach przypomina raczej parodię pierwowzoru. Chyba producenci nie mieli za bardzo pomysłu na realizację i liczyli po prostu, że przyciągną widownię samym tytułem. W końcu RoboCop (ten sprzed lat) to pozycja kultowa.