Blog Doktora No

Blog geeka o komiksach, filmie, anime oraz nauce i technice - A Geek's blog about anime, film, sci and tech

Dlaczego nie powinniśmy bardziej angażować się w Afganistanie?

No i proszę, wśród państw NATO trwa "zrzutka" na dodatkowe siły które miały by pójść na wojnę do Afganistanu. Tymczasem Polska od pewnego czasu realizuje idee pójścia na pierwszą linię, bez zastanowienia się nad celowością i dostępnymi środkami.

Po pierwsze: naszego kraju najzwyczajniej w świecie nie stać na skrajnie niebezpieczne i ryzykowne misje zagraniczne. Polska armia jest w praktycznej rozsypce, po zniesieniu poboru, w sytuacji braku sprzętu i funduszy. Priorytetem Wojska Polskiego powinien być konstytucyjny obowiązek obrony narodowej, co raczej trudno przedsiębrać, gdy na generała przypada 1,23 szeregowca. Nie chcę tu argumentować, abyśmy pospiesznie wycofali się z Afganistanu; chodzi mi o to, aby zdawać sobie sprawę z istotnych ograniczeń.
 

Po drugie: Powinniśmy skończyć z postawą wypełniania niby to koniecznych powinności wobec naszych sojuszników, w sytuacji, gdy nie mamy nic konkretnego w zamian, poza tak czy siak obowiązującymi zobowiązaniami w ramach NATO. Stosunki międzynarodowe nie opierają się na wzajemności – ma ona miejsce wtedy, gdy drugiej stronie to się opłaca. Afganistan jest bardziej problemem amerykańskim niż polskim.

Po trzecie: Amerykanie sami muszą przemyśleć, co powinni zrobić w Afganistanie. Najwyraźniej prezydent Obama zaakceptował pomysły wojskowych, aby zwiększyć obecność wojskową w tym kraju, na wzór iracki. Koncepcja przeciwdziałania partyzantce jaka krystalizuje się w głowach ekspertów i wojskowych z Pentagonu polega na budowaniu silnego państwa, oraz "zdobyciu serc i umysłów" społeczeństwa, co oczywiście idzie w parze z obecnością wojskową. Tymczasem wcale nie musi to zakończyć się powodzeniem.

Sama obecność wojskowa jest uciążliwa dla ludności danego kraju.  Może dostarczać propagandowego argumentu talibom i Al-Kaidzie, którzy to będą utrzymywać, że faktycznym celem obecności wojsk zachodnich jest neokolonializm oraz bardzo głęboka ingerencja w tamtejsze społeczeństwo. Poza tym zawsze zdarzy się sytuacja, że bomby spadną tam gdzie nie trzeba, zawsze dojdzie do ostrzelania cywili, zawsze ktoś popełni błąd kosztujący życie niewinnych ludzi. To wszystko osłabia pozycje obcych wojsk w oczach ludności cywilnej.

Zasadniczo budowanie państwa polega na tworzeniu scentralizowanego aparatu państwowego. I tu jest haczyk: tworzenie takiego organizmu naturalną koleją rzeczy wadzi z wolą społeczeństwa, które przyzwyczajone jest do bardziej luźnej, wręcz plemiennej struktury społecznej, co z kolei jest naruszeniem punktu drugiego, "wygrywania serc i umysłów". Co więcej, tworzenie państwa oznacza też homogenizacje społeczną (co jest kłopotliwe w społeczeństwie podobnym do afgańskiego), oraz sprzyja narastaniu napięć pomiędzy peryferiami a centrum, nie mówiąc o tym, że demokratyzacja i decentralizacja są raczej luksusem ustabilizowanych społeczeństw.. Budowanie państwa wygląda na strategie bardziej rozsądną niż stosowanie brutalnej siły, ale nie oznacza wcale, że jest automatycznie przez to skuteczniejsza. Naturalnie będziemy musieli poczekać na ogłoszenie nowej strategii afgańskiej przez Barracka Obamę, 1 Grudnia b.r. – wtedy będziemy mogli szerzej na ten temat porozmawiać.

Należy zadać sobie fundamentalne pytanie: co jest celem misji NATO w Afganistanie? Na pewno absolutnym minimum jest zapobieżenie powrotu Al-Kaidy do tego kraju, gdzie mogła by szkolić nowych terrorystów. Tylko że szkopuł tkwi w tym, że globalna i zdecentralizowana Al-Kaida nie potrzebuje stałych obozów szkoleniowych w jednym kraju, a poza tym jeżeli problem afgański zredukujemy do tego jednego problemu, to logicznie rzecz ujmując nie ma znaczenia, kto rządzi w Kabulu. Grunt, aby nie było terrorystów. 

Rozwiązaniem może być lansowane przez realistów balansowanie z oddali ("off-shore balancing"), zmniejszanie obecności wojskowej (!) i poprzestanie na "przekupieniu" lokalnych sił w zamian za utrzymanie spokoju i względnej stabilności, dogadywanie się z różnymi frakcjami itp. Sytuacja w Iraku zaczęła się stabilizować przed przegrupowaniem wojsk ("surge"), dlatego, że zaczęto wchodzić w układy z lokalnymi grupami sunnickimi, które porzuciły walkę z siłami koalicji w zamian za pewną legitymizacje i zostawienie w spokoju.

Na koniec można powiedzieć, że obliczu powyższych wątpliwości i spostrzeżeń pchanie się Polski na pierwszą linię w Afganistanie jest nierealistyczne i nieracjonalne. Możemy być dalej lojalnym sojusznikiem USA i partnerem w NATO, bez potrzeby podejmowania działań ponad nasze siły.

Do poczytania:

http://www.rp.pl/artykul/55330,397625_Sojuszniku__maszeruj_do_Afganistanu.html

http://www.rp.pl/artykul/55330,397982_Zachod_zbiera_sily_na_wojne_.html

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Szef-NATO-do-Afganistanu-trzeba-wyslac-wiecej-zolnierzy,wid,11724695,wiadomosc.html http://www.nytimes.com/2009/11/11/world/asia/11policy.html?_r=1&ref=world

http://walt.foreignpolicy.com/posts/2009/08/18/the_safe_haven_myth

http://afpak.foreignpolicy.com/posts/2009/11/24/counterinsurgency_is_a_bloody_costly_business

http://en.wikipedia.org/wiki/Counterinsurgency